wydawnictwo: Rogaty Budda
Spis treści
Wprowadzenie
I
Czym jest altruizm
1 Natura altruizmu
2 Rozszerzanie altruizmu
3 Czym jest empatia?
4 Od empatii do współczucia — w laboratorium neurologicznym
5 Miłość — najwyższa emocja
6 Działanie dla podwójnego dobra — swojego i innych
II
Czy istnieje prawdziwy altruizm?
7 Wyrachowany altruizm a uogólniona wzajemność
8 Bezinteresowny altruizm
9 Banalność dobra
10 Altruistyczny heroizm
11 Nieuwarunkowany altruizm
12 Prawdziwy altruizm wbrew pozorom — eksperyment
13 Filozoficzne argumenty przeciwko uniwersalnemu egoizmowi
III
Narodziny altruizmu
14 Altruizm w teorii ewolucji
15 Miłość macierzyńska — podstawa rozszerzonego altruizmu?
16 Ewolucja kultur
17 Altruistyczne zachowania u zwierząt
18 Altruizm u dzieci
19 Zachowania prospołeczne
IV
Rozwijanie altruizmu
20 Czy możemy się zmienić?
21 Trening umysłu: co mówią nauki kognitywne
22 Jak rozwijać altruizm: medytacja na altruistyczną miłość, współczucie, radość i bezstronność
V
Przeciwstawne siły
23 Egocentryzm i krystalizowanie się ego
24 Ekspansja indywidualizmu i narcyzmu
25 Czempioni egoizmu
26 Nienawiść czy współczucie wobec siebie?
27 Brak empatii
28 U źródeł przemocy: dewaluacja innych
29 Naturalna niechęć do zabijania
30 Dehumanizacja innych: masakry i ludobójstwa
31 Czy wojny zawsze istniały?
32 Kres przemocy
33 Przedmiotowe traktowanie zwierząt: moralna aberracja
34 Przypływ: wpływ hodowli i jedzenia mięsa na ubóstwo, środowisko i zdrowie
35 Egoizm zinstytucjonalizowany
VI
Budowa bardziej altruistycznego społeczeństwa
36 Zalety kooperacji
37 Światła edukacja
38 Zwalczanie nierówności
39 W stronę ekonomii altruistycznej
40 Dobrowolna i szczęśliwa prostota
41 Altruizm wobec przyszłych pokoleń
42 Trwała harmonia
43 Zaangażowanie lokalne, odpowiedzialność globalna
Wnioski: Odważyć się na altruizm
Źródła rysunków
Bibliografia
Podziękowania
Karuna-Shechen — współczucie w działaniu
Indeks osób
Nie mam w zwyczaju mówić o sobie i wolę oddawać głos wielkim myślicielom, którzy wpłynęli na moje życie. Jednak przedstawienie kilku etapów mojej osobistej drogi pomoże Wam zrozumieć, jak doszło do powstania tej książki i dlaczego tak bronię idei, które w niej zawarłem.
Wychowałem się na Zachodzie, ale w 1967 roku po raz pierwszy udałem się do Indii. Miałem wtedy 20 lat i spotkałem tam wielkich mistrzów buddyzmu tybetańskiego. Jeden z nich, Kandziur Rinpocze, stał się moim głównym przewodnikiem duchowym. Tego samego roku rozpocząłem pisanie pracy doktorskiej z genetyki pod kierunkiem François Jacoba w Instytucie Pasteura. W czasie zdobywania naukowego wykształcenia musiałem nauczyć się intelektualnego rygoru i rzetelności.
W 1972 roku skończyłem pisać pracę i zdecydowałem się zamieszkać w Dardżylingu, blisko mojego mistrza. Przez wiele lat od jego spotkania prowadziłem bardzo proste życie, czy to w Indiach, czy w Bhutanie, w Nepalu, czy w Tybecie. Otrzymywałem najwyżej jeden list w miesiącu, nie posiadałem ani radia, ani dostępu do prasy, nie miałem więc pojęcia, co dzieje się na świecie. Uczyłem się od moich mistrzów duchowych, Kandziura Rinpocze, a potem, po jego śmierci, od Dilgo Khjentse Rinpocze. Żyjąc w ten sposób, spędziłem parę lat w pustelni, na odosobnieniu kontemplacyjnym. Starałem się też najlepiej, jak mogłem, działać w klasztorach, w których przebywałem — Ogjen Kunzang Czöling w Dardżylingu i Szeczen w Nepalu — pracując na rzecz zachowania dziedzictwa kulturowego i duchowego Tybetu. Dzięki naukom otrzymanym od moich mistrzów uświadomiłem sobie nieocenioną wartość altruizmu.
W 1997 roku otrzymałem z Francji propozycję przeprowadzenia rozmów z moim ojcem, filozofem Jean-François Revelem. Publikacja książki Mnich i filozof, będącej owocem tych rozmów, które miały miejsce w Nepalu, przyniosła koniec mojego spokojnego i anonimowego życia, ale otworzyła też przede mną nowe możliwości. Po ćwierćwieczu zanurzenia w studiowaniu i praktykowaniu buddyzmu z dala od zachodniej areny wydarzeń zostałem na nowo skonfrontowany ze współczesnymi wyzwaniami. Wszedłem ponownie w świat nauki, rozmawiając z astrofizykiem Trinh Xuanem Thuanem (Nieskończoność w jednej dłoni, wyd. polskie 2003). Uczestniczyłem również w spotkaniach Instytutu Mind and Life, organizacji założonej pod patronatem Dalajlamy przez neurologa Francisca Varelę, którego celem było ułatwienie dialogu nauki z buddyzmem. W 2000 roku zacząłem aktywnie uczestniczyć w neurologicznych programach badawczych, których celem było analizowanie wpływu krótko- i długoterminowego treningu medytacyjnego na umysł.
Moje doświadczenie stanowi więc połączenie dwóch wielkich nurtów — mądrości buddyjskiej Wschodu i nauki Zachodu. Żyjąc na Wschodzie, zmieniłem swoje spojrzenie na świat. Sam świat również się zmienił. Przywykłem już do życia w odmiennej kulturze i pośród osób, których priorytetem było doskonalenie się poprzez przekształcanie sposobu bycia i myślenia. Zwyczajne zajęcia, oscylujące wokół zysku i straty, przyjemności i niechęci, pochwały i krytyki, sławy i anonimowości, były tam uważane za infantylne i przynoszące jedynie rozczarowanie. Nade wszystko liczyły się altruistyczna miłość i współczucie; stanowiły one kardynalne cnoty każdego człowieka i sedno duchowej drogi. Byłem — i nadal jestem — pod głębokim wpływem wizji buddyjskiej, zgodnie z którą każdy człowiek posiada w sobie niezniszczalny potencjał dobroci i rozwoju. Świat zachodni, który spotkałem, świat, w którym indywidualizm ceni się jako siłę i cnotę do tego stopnia, że sięga on wręcz egoizmu i narcyzmu, stał się dla mnie tym bardziej odpychający. Zadając sobie pytanie o kulturowe i filozoficzne źródła tej różnicy, przypomniałem sobie myśl Plauta, dla którego „człowiek jest człowiekowi wilkiem”. To stwierdzenie podjął i ugruntował Thomas Hobbes, mówiąc o „wojnie każdego człowieka przeciwko wszystkim”. Nietzsche twierdził, że altruizm jest oznaką słabości, zaś Freud zapewniał, że „odkrył w człowieku bardzo niewiele dobra”. Sądziłem, że są to idee powstałe jedynie w kilku pesymistycznych umysłach, okazało się jednak, że źle oceniłem wpływ ich poglądów. Chcąc jak najlepiej zrozumieć to zjawisko, przekonałem się, że założenie,
iż wszystkie nasze czyny, słowa i myśli motywowane są egoizmem, wpływało na psychologię zachodnią, teorię ewolucji i ekonomii przez długi czas. W końcu teza ta stała się dogmatem, którego prawdziwości — do niedawna — nigdy nie kwestionowano. Najbardziej zaskakujące jest uporczywe obstawanie wielkich umysłów przy twierdzeniu, że egoistyczna motywacja leży u źródła każdego ludzkiego czynu.
Obserwując zachodnie społeczeństwo, byłem zmuszony zgodzić się, że „mędrcy” przestali być wzorami do naśladowania, ponieważ zastąpili ich ludzie sławni, bogaci i posiadający władzę. Nieprawdopodobne znaczenie, jakie przypisuje się konsumpcyjnemu stylowi życia, upodobaniu do zbytku oraz znaczeniu pieniądza, skłoniło mnie do konstatacji, że wielu współczesnych ludzi zapomniało o prawdziwym celu życia — osiągnięciu poczucia pełni — i zatraciło się w czymś poślednim. Skądinąd świat wydawał się pełen ciekawych sprzeczności, ponieważ w sondażach popularności na pierwszych miejscach plasowali się Gandhi, Martin Luther King, Nelson Mandela i Matka Teresa. Przez wiele lat w tych samych sondażach ojciec Pierre* był uznawany za najbardziej wpływowego Francuza. Paradoks ten wyjaśnił się nieco, kiedy poznałem wyniki pewnej ankiety, w której zapytano kilkuset Amerykanów o to, kogo bardziej podziwiają — Dalajlamę czy Toma Cruise’a. Aż 80% ankietowanych opowiedziało się za Dalajlamą. Następne pytanie brzmiało: „Gdybyś mógł wybrać, kim z tej dwójki wolałbyś być?”, na co 70% ankietowanych zadeklarowało, że Tomem Cruisem. Dowodzi to, że mimo świadomości prawdziwych wartości humanistycznych dajemy się zwodzić ułudzie bogactwa, władzy i sławy oraz przedkładamy to, co łatwe, nad wysiłek duchowej przemiany.
W codziennej rzeczywistości, wbrew niezliczonym aktom przemocy na świecie, nasza egzystencja jest najczęściej nasycona postawą współpracy, przyjaźni, miłości i życzliwości. Natura to nie tylko „pazury i kły ociekające krwią”, jak ubolewał filozof Alfred Tennyson. Zresztą — w przeciwieństwie do przyjętych idei oraz obrazów przedstawianych przez media — wszystkie badania zebrane w niedawnej pracy profesora Uniwersytetu Harvarda Stevena Pinkera pokazują, że przemoc we wszystkich jej przejawach sukcesywnie zmniejszała się w ostatnich stuleciach.
Kontaktując się z zaprzyjaźnionymi naukowcami, stwierdziłem jednak z zachwytem, że w ciągu ostatnich 30 lat tę zdeformowaną wizję natury ludzkiej zaczęło kwestionować coraz liczniejsze grono badaczy, którzy naukowymi dowodami obalali hipotezę uniwersalnego egoizmu. Chodzi tu szczególnie o psychologa Daniela Batsona, który próbował udowodnić za pomocą rygorystycznych naukowych procedur, że prawdziwy altruizm istnieje i nie stanowi wcale formy egoizmu ukrytego w owczej skórze.
(...)